Radni Woli zarezerwowali w budżecie 12 tys. zł na elektroniczny system do głosowania na sesjach rady. – To absurd, sami jesteśmy w stanie policzyć, jak głosuje 25 osób – bulwersuje się opozycja.
Obecnie radni głosują przez podniesienie ręki. Szefowie klubów podają sekretarzowi liczbę osób popierających daną uchwałę i liczbę osób, które są jej przeciwne. Po zakupie nowego systemu rajcowie mieliby tylko naciskać odpowiednie przyciski, a głosy liczyłby komputer.
– Jaki jest sens wydawania 12 tys. zł na taki gadżet? – pytał na dzisiejszej sesji rady dzielnicy Jan Nowak (PiS). – Przecież bez niego dajemy sobie doskonale radę. Gdyby nas było 100, albo 460, jak w Sejmie, to rozumiem. Ale dla 25 osób? Niedługo dojdzie do tego, że podobny system zamówi sobie zarząd dzielnicy, bo przecież na posiedzeniach głosuje pięciu burmistrzów – ironizował.
– Rozmawiałam na ten temat z przewodniczącą, która powiedziała, że system usprawni działanie rady – mówiła z kolei Joanna Tracz-Łaptaszyńska (PO). – Jeśli tak, to będę głosowała za jego wprowadzeniem.
Z kolei Dariusz Puścian (PO) chciał wiedzieć, czy kupno systemu to jednorazowy wydatek, czy będzie trzeba jeszcze płacić abonament. – Teraz wiele rzeczy można mieć za półdarmo, tak jak np. telefony komórkowe za złotówkę, ale potem spłaca je się co miesiąc – tłumaczył.
Burmistrz Woli Urszula Kierzkowska tłumaczyła, że 12 tys. zł to kwota maksymalna, jaką urząd chce zapłacić za system. – Jeśli okaże się, że będziemy mogli kupić go taniej, pozostałe pieniądze przeznaczymy na zakup sprzętu do urzędu, np. kserokopiarki – wyjaśniała. – Poza tym w XXI wieku rada dzielnicy powinna pracować na nowoczesnych, elektronicznych urządzeniach – dodała.
– Jeśli mamy coś usprawnić, to w XXI wieku biuro rady nie powinno drukować na każdą sesję ton papieru – ripostował Marcin Rolski (niezrzeszony). – Teraz głosowanie trwa średnio 10 sekund. Liczyłem z zegarkiem w ręku. Ile będzie trwało w nowym systemie? Pięć? Siedem? Czy gra jest warta świeczki?
Przewodnicząca rady Ewa Statkiewicz (PO) wyjaśniała, że system jest po to, by ustrzec się pomyłek. – Zdarza się, że głosy podawane są niedokładnie. Komputer nie będzie popełniał błędów.
Burmistrz Kierzkowska dodała, że nowe narzędzie będzie nie tylko liczyło głosy, ale również m.in. pilnowało kolejki mówców. – Taki system działa m.in. na sesjach Sejmiku Mazowieckiego – tłumaczyła. – Dzięki temu nie ma żadnych wątpliwości, kto jak głosował, a kto był nieobecny.
Ostatecznie radni przyznali pieniądze na nowy system. 14 z nich było za, ośmiu przeciw, jeden się wstrzymał.