Strona główna AKTUALNOŚCI Czy opinie mieszkańców się liczą?

Czy opinie mieszkańców się liczą?

Władze Warszawy coraz częściej organizują konsultacje społeczne i pytają mieszkańców o zdanie na temat tego, co się dzieje w mieście. To dobry kierunek, choć jest tu jeszcze wiele do zrobienia.

Opinie mieszkańców brane są pod uwagę między innymi przy zmianach tras pojazdów komunikacji miejskiej, przy rewitalizacji terenów zielonych czy podczas zmian układu drogowego. Szeroki proces konsultacji pozwala wypowiedzieć się na temat planowanych zmian przede wszystkim tym, których dotyczą dane zmiany i którzy na ich wprowadzeniu skorzystają lub stracą. Mam nadzieję, że takie konsultacje odbywać się będą coraz częściej, choć w mojej ocenie kilka rzeczy warto poprawić.

Nie da się nie zauważyć, że czasem osoby biorące udział w konsultacjach nie mają nic wspólnego z przedmiotem tych konsultacji. Przodują w tym niektóre organizacje pozarządowe, które na spotkanie o budowie parkingu na przykład na Woli zapraszają swoich kolegów z Białołęki czy Wawra. Niemających oczywiście pojęcia, gdzie taki parking miałby się znaleźć i jak wygląda jego sąsiedztwo, ale krzyczących, gwiżdżących i skandujących na całe gardło.

Dużym problemem jest też często sposób dotarcia do zainteresowanych osób. Umieszczenie ledwie widocznego ogłoszenia na stronie urzędu dzielnicy czy urzędu miasta to za mało, by w proces decyzyjny wprowadzić większość zainteresowanych. Rozwiązanie na pewno się znajdzie – czasem wystarczy zwykła kartka na drzwiach klatki schodowej czy na tablicy ogłoszeń.

Niewykorzystana jest tu na pewno możliwość współpracy ze wspólnotami mieszkaniowymi. Dzięki niej informacje o urzędowych planach trafiałaby bezpośrednio do zainteresowanych, a wszyscy wiemy, że wspólnota w ciągu kilku minut potrafi dotrzeć do odpowiedniej osoby.

Nie powiem nic nowego – konsultacje powinny odbywać się częściej. Nie tylko w sprawach dużych inwestycji, ale także w drobnych sprawach. Warto jednak w takim przypadku pomyśleć o ograniczeniu liczby ich uczestników, żeby ogródek pod blokiem przy ul. Esperanto zaprojektowali mieszkańcy ul. Esperanto, a nie na przykad Białołęki.