W wolskich parkach wieżowce nie mogą powstawać. Jednak ci, którzy odzyskali tam grunty, mogą ogrodzić swoją własność.
Nawet jeśli miejski park jest ogólnodostępny, miasto ma prawny obowiązek zwrócić go spadkobiercom dawnych właścicieli. Wynikające z tzw. dekretu Bieruta roszczenia obejmują również tereny zieleni w dzielnicy Wola – w parku Moczydło czy w parku Szymańskiego.
Tereny publiczne są należycie chronione, gdy są tam uchwalone plany miejscowe. Plan zagospodarowania przestrzennego może zabronić między innymi stawiania dużych budynków, ustawiania reklam czy grodzenia poszczególnych fragmentów parku. Kierowana przeze mnie Komisja Ładu Przestrzennego pilnuje, by takie zapisy znalazły się
w każdym planie dotyczącym terenów zielonych.
Na szczęście wszystkie parki na Woli są takimi planami chronione. Nie oznacza to jednak, że zwrotów gruntów pod parkowymi terenami nie będzie. W tej sprawie miasto ma jednak związane ręce. Grunt pod drogę, szkołę, przedszkole czy szpital można wywłaszczyć, a pod park – już nie. Wszystko zależy od dobrej woli właściciela terenu, który może, ale nie musi odsprzedać go miastu.
Pojawił się problem. W jednym z warszawskich parków spadkobierca odzyskał część gruntu. Plan zakazywał między innymi stawiania ogrodzeń, jednak nowy właściciel tego terenu zaskarżył zapisy planu do Sądu Administacyjnego. Sąd przyznał mu rację
i stwierdził nieważność zapisów między innymi w zakresie ogrodzenia jego własności. To dla nas, radnych, jest poważny problem. Jeśli tak istotne zapisy planów będą uchylane, władze miasta nie będą mogły skutecznie dbać o ład przestrzenny w stolicy. „Wolnoć Tomku w swoim domku” w architekturzei urbanistyce może skończyć się ogromnym chaosem w przestrzeni publicznej.
Michał Czaykowski,
radny Warszawy, PO