Ustawa Metropolitarna dotycząca ustroju Miasta St. Warszawa doprowadzi do sytuacji, w której obecni mieszkańcy stolicy nie będą mogli zadecydować, kto ma zostać prezydentem Warszawy.
2 lutego w Sali Ratuszowej PKiN z inicjatywy Pani Prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz spotkali się samorządowcy, również spod warszawskich gmin, by zwrócić się z kategorycznym żądaniem do Sejmu o zaprzestanie prac nad tzw. „Ustawą Sasina”, która może doprowadzić do paraliżu nie tylko samorządu warszawskiego ale i 33 gmin.
Podkreślano, iż w 2014 r. władze 40 gmin metropolii warszawskiej zawarły porozumienie, które dziś jest podstawą między innymi dla rozwoju transportu. Warszawa już dziś wdrożyła program „Parkuj i Jedź”, by osoby spod Warszawy chętniej korzystały z komunikacji miejskiej, zainwestowano w Szybką Kolej Miejską, corocznie dopłacane są duże pieniądze do Kolei Mazowieckich w ramach porozumienia „wspólny bilet”. Nie jest więc prawdą, że konieczna jest zmiana ustawy, żeby poprawić komunikację pod Warszawą.
Wprowadzenie tej ustawy odprowadzi do sytuacji, w której obecni mieszańcy Warszawy nie będą mogli wybrać swojego prezydenta, bo będą mniejszością w stosunku do mieszkańców pozostałych gmin. To mieszkańcy Legionowa, Wołomina, Pruszkowa czy nawet takich małych gmin jak Lesznowola, będą decydowali o tym, kto ma rządzić Warszawą.
W Warszawie będzie trójstopniowy podział władzy. To, co dotyczy np. dzielnicy Wola, będzie musiało uzyskać decyzję Rady Dzielnicy Wola, następnie oddzielnej Rady Warszawy Gminy, na końcu dużej Rady Warszawy. Czyli decyzje np. budżetowe, będą musiały przejść przez kolejny szczebel trzeciej rady. Kolejna rada to kolejna „ściana”, przez którą będzie się trzeba przebić, by uzyskać decyzję w sprawach mieszkańców Woli. Duża Rada Warszawy będzie w większości składała się z radnych podwarszawskich, dla których najważniejsze będą sprawy ich mieszkańców.
Zagadką jest też podział środków budżetowych w tak dużym tworze, jakim będzie „Warszawa po dobrej zmianie”. Wiadomym jest, że od połączenia Warszawy z pozostałymi 33 gminami środków przypadających na obecnego mieszkańca Warszawy nie przybędzie. Przybędzie za to na pewno administracji i problemów z chaosem administracyjnym.
Pełni obaw są również włodarze podwarszawskich gmin i miast. Według nich ich mieszkańcy powinni móc wyrazić opinię, czy w ogóle chcą być w Warszawie i znać zasady, na jakich mają zostać do niej przyłączeni. Do tej pory nie było żadnych konsultacji w tej sprawie. Nie wiadomo, ani gdzie będą zapadały decyzje odnośnie inwestycji, remontów szkół czy chodników, ani co stanie się z policją, strażami pożarnymi czy innymi instytucjami.
Do tego dochodzą jeszcze inne problemy. Podkowa Leśna, która obecnie sama wybierała swojego wójta, nie wie na przykład, czy dalej będzie istniała. Nie założono w tej „dobrej zmianie” dla niej żadnego przedstawiciela w „Dużej Radzie Warszawy”.
Podwarszawskie gminy, które do tej pory tworzyły swoje małe społeczności, boją się o własne autonomie. Do tej pory same mogły decydować o wydatkowaniu swoich środków. Może nie były one duże, ale dzięki współpracy sąsiadujących gmin, często działając ponad podziałami, mogły osiągać naprawdę dużo – budować szkoły czy drogi, podejmując decyzję bardzo szybko na poziomie jednej rady danej gminy, a w przypadku szerszych porozumień – na poziomie rad poszczególnych gmin. Po „dobrej zmianie” o decyzje będzie trudniej. Będzie trzeba jeździć do Warszawy.
Zdaniem prezydenta Legionowa wraz z tą nową ustawą kończy się samorząd. Burmistrz Błonia boi się utraty suwerenności i tożsamości gminy, już dziś zgłasza do przyszłego prezydenta Warszawy konieczność wyremontowania drogi powiatowej w Rochalikach i pyta kandydata na prezydenta Warszawy, a jednocześnie inicjatora tej „dobrej zmiany”, czy wie gdzie to jest.
Pani burmistrz Wołomina już rozpoczęła akcję informacyjną dla mieszkańców „Nic o nas bez nas” i oczekuje wycofania z sejmu tej antyspołecznej i antysamorządowej „ustawy Sasina”. Jej zdaniem nie powinna ona być w ogóle przedmiotem obrad sejmu. Co prawda pan Sasin, chcąc być prezydentem Warszawy, jest mieszkańcem Wołomina, ale trudno w tej całej zmianie znaleźć jakieś korzyści dla pozostałych mieszkańców Wołomina.
Na uwagę zasługuje również fakt, że wnioskodawcami zmiany ustawy warszawskiej są posłowie innych miast Polski. Dlaczego po wprowadzeniu tej ustawy do sejmu to posłowie ze Śląska czy Podlasia mają decydować o tak ważnych zmianach dla Warszawy, nie znając jej specyfiki ani problemów.
Dlaczego radny Marek czy Wołomina będzie decydował, czy na Woli ma być wyremontowany Park Szymańskiego, czy nie. Trudno będzie takiemu radnemu Marek czy Wołomina czy innej z 33 gmin wytłumaczyć, jak ten park jest ważny dla mieszkańca Woli, a co dopiero wytłumaczyć zasadność remontu jakiejś ulicy (np. Obozowej) i że te inwestycje są ważniejsze niż np. remont drogi w jego gminie. Kosztem inwestycji w Warszawie stanie się podnoszenie standardu przyległych gmin pod Warszawą.
Joanna Tracz-Łaptaszyńska,
radna Woli