Codziennie podejmujemy wiele decyzji. Niektóre z nich są ważne, inne po chwili przestają być istotne, ale przecież w momencie podejmowania były ważne. To czas powoduje utracenie ich ważności. Czy podejmując decyzje, powinniśmy się liczyć z ich konsekwencjami dla nas? Nawet ze śmiercią?
Sokrates w ostatnim przemówieniu powiedział, że znaczenie dla nas powinno mieć tylko to, czy coś, co robimy, jest dobre, a nie to, jakie spotkają nas za to konsekwencje. Dla niego być może było to bardziej adekwatne, ponieważ mówił to w kontekście wyroku za swoje nauki. Mimo to musimy zastanowić się nad znaczeniem konsekwencji w naszym życiu. Jeżeli chcemy coś zrobić, powinniśmy myśleć, czy to działanie jest dobre, złe czy neutralne moralnie (zakładamy, że neutralna rzecz przyjdzie nam z największą łatwością). Jeśli jest dobre, to czy chcemy działać? Jeśli nie, to dlaczego? Czy to dla nas zbyt niewygodne? Jeżeli więcej od dobra znaczy dla nas wygoda, to co to o nas mówi? Jeśli boimy się zagrożenia, czy nie czyni to z nas zwierząt? Za kryterium wyboru obieramy wyłącznie nasze dobro zamiast zasad moralnych. Z taką łatwością jesteśmy w stanie odejść od naszych przekonań. Jeśli tak jest, to nie są nasze prawdziwe przekonania. Nie kieruje nami nasza moralność, jak lubimy myśleć. Kierują nami instynkty, najwyraźniej zwierzęcość jest w nas silniejsza od tego, co ludzkie. Ustalamy zasady, bo chcemy, żeby inni ludzie ich przestrzegali. To ułatwia nasze życie, a nie stanowi podporę moralną.
Nieistotne są dla nas zasady, gdy nam nie służą. W takim razie nie są zasadami. Zasada obowiązuje nas w każdej sytuacji. Zatem dobro to nie zasada, a coś, co czasem przychodzi nam z łatwością. Wtedy zapominamy o wszystkich tych chwilach, gdy nie było nam na rękę. Jednak, gdy istnieją wygodniejsze sposoby postępowania, nie zapominamy, jacy byliśmy dobrzy miesiąc wcześniej. Ale z nas bohaterzy. Jednak miesiąc minął. Bohaterzy sprzed miesiąca, dawno po terminie ważności.