Arena walk polityków w błocie, hala widowiskowa, muzeum, centrum handlowe – takie i wiele innych pomysłów na zagospodarowanie tzw. Wolskiego Koloseum przedstawiali mieszkańcy podczas zorganizowanego przez nas protestu blisko dwa lata temu. To wydarzenie zapoczątkowało efekt kuli śniegowej.
Dwa olbrzymie zbiorniki gazu przy ul. Prądzyńskiego to widok, który pamiętam od najmłodszych lat – jako dziecko często bawiłam się na terenie skweru im. Alojzego Pawełka. Chociaż obserwując piękne, lecz niszczejące budowle, z czasem serce coraz bardziej się krajało, to nigdy nie sądziłam, że kiedyś będę zeznawać przed sądem w ich sprawie.
W kwietniu 2016 r. jako Wola Mieszkańców razem z aktywistami ze Społecznego Komitetu Obchodów Stulecia Przyłączenia Woli do Warszawy zorganizowaliśmy happening, zwracając uwagę na ten powstały w latach 1886–1888 zabytek. Podobne rotundy cieszą przecież oko, przyciągają turystów i z powodzeniem służą jako obiekty użytkowe w Lizbonie, Wiedniu czy Oberhausen.
Wydarzenie cieszyło się dużym zainteresowaniem mieszkańców i mediów. Co ważniejsze jednak, pod jego wpływem urzędnicy zaczęli działać. Stołeczny Konserwator Zabytków zlecił kontrolę oraz zadeklarował pomoc dla władającego budowlą przedsiębiorcy w uzyskaniu środków na zabezpieczenie przed dalszym niszczeniem, a następnie współfinansowanie kompleksowej rewitalizacji. Niestety, szansa ta nie została wykorzystana.
Po ponad 20 latach pogarszania się stanu zabytku i braku realizacji zamierzeń przez przedsiębiorcę prezydent Warszawy zdecydowała się odzyskać obiekt z rąk prywatnych. Sprawa wypowiedzenia umowy użytkowania wieczystego trafiła do sądu. Pierwsza rozprawa odbędzie się w marcu, ja zaś zostałam powołana na świadka. Chociaż może ona potrwać kilka lat, to na pewno jesteśmy coraz bliżej przywrócenia Koloseum blasku i uczynienia go chlubą Woli.