Strona główna ŻYCIE MIASTA Wolski Hollywood ? W krainie świata filmu

Wolski Hollywood ? W krainie świata filmu

Kaden Studio Wolska 42 Fot. polona.pl
Kaden Studio Wolska 42 Fot. polona.pl

Co jakiś czas docieramy do nieznanych wcześniej zdjęć i materiałów archiwalnych, publikowanych w dwudziestoleciu międzywojennym. Owianych gęstą mgłą zapomnienia, zagadkowych, prowokujących do przypomnienia Wolskiej historii.

Przede mną odnaleziona fotografia, a raczej ilustracja prasowa w dość kiepskiej jakości, pod kadrem lakoniczny opis:

Atelier Kaden-Studio w Warszawie przy Wolskiej 42

Adres znajomy, choć zapamiętany głównie za sprawą wysokiej, sześciopiętrowej kamienicy w kształcie litery L. Budynek wznosił się tuż obok pałacyku Michlera, doskonale znanego z powstańczych wersów piosenki Józefa Szczepańskiego

Pałacyk Michla Żytnia WolaBronią się chłopcy od „Parasola”Choć na „tygrysy” mają visyTo warszawiaki fajne chłopaki są

Kamienica Wolska 42 i Pałacyk Michlera Wolska 40  Fot. Arch. Państwowe Referat Gabarytów 1938 r.
Kamienica Wolska 42 i Pałacyk Michlera Wolska 40 Fot. Arch. Państwowe Referat Gabarytów 1938 r.

I tak po nitce do kłębka rozpoczęły się poszukiwania. Dość szczęśliwie natrafiliśmy na materiał autorstwa Pana Łukasza Biskupskiego, zatytułowany:

Laboratorium i atelier Falanga – Strategie biznesowe i znaczenie w przemyśle filmowym dwudziestolecia międzywojennego w Polsce.

Pozwólcie, że przytoczę interesujący nas fragment :

W 1919 r. od podstaw wybudowano atelier firmy kinematograficznej „Polfilmy” przy ul. Wolskiej 42 w Warszawie, założone przez grupę przedsiębiorców oraz ziemian.

Zarządzane przez ludzi niemających większego doświadczenia w branży, posiadających natomiast kapitał. Atelier dysponowało jedną sporą halą zdjęciową o powierzchni około 760 m2, laboratorium i zapleczem produkcyjnym.

Od 1922 r. firma nie wykazywała większej aktywności, a w połowie 1927 roku Polfilma ostatecznie upadła i została zlikwidowana. Jej budynki przy Wolskiej przejął doświadczony filmowiec, Danny Kaden, zakładający tuż po I wojnie światowej dla koncernu UFA Warszawską Spółkę Kinematograficzną; swoje atelier prowadził pod nazwą Danny Kaden-Studio.

Wnętrza Kaden Studio z książki Zofii Dromlewiczowej "Dwaj chłopcy z filmu" 1933 rok  Fot. polona.pl
Wnętrza Kaden Studio z książki Zofii Dromlewiczowej „Dwaj chłopcy z filmu” 1933 rok Fot. polona.pl

Po modernizacji, zakupiwszy m.in. nowe lampy i sprzęt laboratoryjny, chełpił się największym i najlepiej urządzonym atelier i laboratorium w Polsce. Operator Seweryn Steinwurzel przekonywał jednak, że chociaż atelier Kadena jest najlepsze w Warszawie, to nadal odstaje poziomem od zagranicznych. Sam Kaden tego nie krył i przyznawał, że odpowiednia inwestycja przerasta go finansowo, podobnie jak przebudowa hal bocznych czy powiększenie parku oświetleniowego.

W sytuacji braku kredytu i zainteresowanych inwestorów wszystkie ulepszenia musiał finansować z własnego kapitału, co spowalniało cały proces.

Warszawski przemysł filmowy, w mniejszym lub większym stopniu był ze sobą powiązany, dochodziło do współpracy produkcyjnej. To było normą, bo nikt nie dysponował bardzo drogim, pełnym i samowystarczalnym zapleczem technicznym.

Produkcja filmu, zdjęcie z książki Zofii Dromlewiczowej "Dwaj chłopcy z filmu" 1933 rok Fot. polona.pl
Produkcja filmu, zdjęcie z książki Zofii Dromlewiczowej „Dwaj chłopcy z filmu” 1933 rok Fot. polona.pl

W Warszawie dominowały dwie duże firmy – Falanga i Sfinks

Trafne rozpoznanie specyfiki i potrzeb rynku filmowego, wysoka jakość usług, ostrożne i przemyślane decyzje inwestycyjne uczyniły w latach 30. z Falangi najważniejszy podmiot na rynku, o znaczeniu zdecydowanie wykraczającym poza działalność usługową w zakresie udostępniania hali do zdjęć i obróbki laboratoryjnej taśmy.

Wraz z dynamicznym rozwojem zmieniały swoje siedziby, zmieniały zatem i adresy. Na miarę osiąganych dochodów rozwijały wyposażenie, potencjał ludzki i technologiczny, a to przekładało się na ilość produkowanych filmów. Wspomniane firmy znalazły się w czołówce warszawskiej kinematografii dwudziestolecia międzywojennego.

Praca na planie filmowym, zdjęcie z książki Zofii Dromlewiczowej "Dwaj chłopcy z filmu" 1933 rok.   Fot. polona.pl
Praca na planie filmowym, zdjęcie z książki Zofii Dromlewiczowej „Dwaj chłopcy z filmu” 1933 rok. Fot. polona.pl

Kaden-Studio nie wytrzymało konkurencji i tempa przemian, wchłonął je wspomniany wcześniej Sfinks.

Na międzywojennym „polskim Broadwayu” niezmiennie trwała tylko warszawska wytwórnia Sfinks, rządzona żelazną ręką przez Aleksandra Hertza.

Jesienią roku 1929 ogłoszono licytację ruchomości należących do Danny’ego Kadena przy Wolskiej 42. Firma zwyczajnie splajtowała. W 1931 r. o atelier przy Wolskiej zrobiło się głośno. Prasa pisała, że właśnie mamy pierwsze na rynku polskim atelier dźwiękowe, przyrównując je do amerykańskich standardów. Halę i laboratorium rozbudowano i unowocześniono. Pojawiła się nowa aparatura dźwiękowa. Powstała też druga hala, gdzie znalazło się miejsce dla orkiestry. Całość wynajął niejaki Stefan D’Alben – człowiek tajemnica, osoba wysoce kontrowersyjną. Pierwszy film studia D’Albena, noszący tytuł Dzikie pola, okazał się jednak totalną klapą.

Ale bądźmy obiektywni, nie wszystkie porażki były efektem złego zarządzania czy braku umiejętności właściciela. Bądź co bądź, to na Woli znajdowała się największa w Warszawie hala zdjęciowa, w której powstała spora ilość przedwojennych polskich filmów. Hala fachowo nazywana była Laboratorium Filmowym. Formalnie należała jednak do inwestora – Adolfa Świecy, przedsiębiorcy prowadzącego od 1906 r. Dom Handlowy Adolf Świeca przy ul. Marszałkowskiej 146.
Nie było to jedyne takie laboratorium w Warszawie. Rozwój kinematografii doprowadzał do dynamicznej, lecz często niezdrowej konkurencji, o czym skrupulatnie donosiła prasa codzienna:
 
Tajemnica laboratorium filmowego na Woli
Nowy skandal! (…) Tym razem dla urozmaicenia w t. zw. sferach wytwórczości rodzimej, krajowej. (…) Podłoża nowej afery szukać należy w nieprawdopodobnych stosunkach, panujących w branży.
Wieczne intrygi, podstępy, kawały robione przez konkurujące kina, biura, wytwórnie. Wewnątrz poszczególnych przedsiębiorstw i instytucyj wre też walka na noże. W stołecznem laboratorium dźwiękowem D’Alben Studio (Wolska 42), gdzie nakręca obecnie reżyser Ordyński swój obraz Wielka miłość Fioretty, działy się w ciągu ostatnich sześciu miesięcy jakieś cuda.
 
Zdjęcia lotnicze i widok na zachodzące zamiany. Fot. Mapy historyczne ze strony U.M. Warszawy.
Zdjęcia lotnicze i widok na zachodzące zamiany. Fot. Mapy historyczne ze strony U.M. Warszawy.
Stale i niezmiennie psuły się w czasie zdjęć dźwiękowych aparaty, cenne lampki spalały się, taśma szła w strzępy. Zdjęcia i dźwięk wychodziły okropnie. Najdziwniejsze w tem wszystkiem było, że próby udawały się doskonale. Gdy tylko zabierano się do rzeczywistych zdjęć dźwiękowych – następowała katastrofa. (…) Ostatnio w czasie filmowania Wielkiej miłości Fioretty katastrofy zaczęły się mnożyć w sposób zastraszający.
 
Zrozpaczony właściciel laboratorium wezwał zagranicznego fachowca i w dwójkę zaczęli szukać wad w instalacji. I znaleźli!… Przecięty z premedytacją przewód, taśmę filmową, zlepioną z odpadków zniszczonych, uszkodzoną lampkę w selenofonie, podczas, gdy Tonmixer – kierownik działu filmowego – ukrył cztery nowe w szafie. Cud został wyjaśniony! Ktoś z premedytacją niszczył w ostatniej chwili obiekty laboratoryjne, wymieniał nową taśmę na odpadki. Gdy tonmixer wrócił do pracy, właściciel nie dopuścił go do zajęć. Zarzutom postawionym wobec świadków przez p. D’Albena nie zaprzeczył. Doszło do gwałtownej scysji, zakończonej rękoczynem. 
 
Jak się dowiadujemy właściciel laboratorium oddał sprawę w ręce adwokata, który dziś jeszcze złoży sprawę w prokuraturze. Skarga dotyczy wielkich strat, poniesionych przez stałe niszczenie maszyn, materiału, oraz gotowego towaru, wreszcie strat moralnych, przez szkodzenie opinii laboratorjum i odstręczanie klijentów. Wiadomość o incydencie rozeszła się w kołach filmowców lotem błyskawicy, wywołując ciekawe komentarze.
 
Kurjer Polski. R. 35, 1932, nr 285 
 
Powstaje powojenna zabudowa przy dawnym Kaden Studio   Fot. NAC
Powstaje powojenna zabudowa przy dawnym Kaden Studio Fot. NAC

Wrzesień 1939 roku przerwał ambitne działania, firma została wywłaszczona z majątku na samym początku wojny.
W 1941 r. w dawnym obiekcie na Wolskiej 42, okupant utworzył Fabrykę Margaryny.

Z dumą doniosła o tym gadzinowa prasa, sugerując w artykule „Margaryna na miejscu hetzfilmów„, że to lepsze wykorzystanie przestrzeni niż wcześniejsza produkcja filmowa.

Artykuł znalazł się w gazecie „Krakauer Zeitung”nr 7 w 1941 roku.
Oryginalny tytuł artykułu głosił – „Margarine an Stelle von Hetzfilmen”.

Powstanie Warszawskie przyniosło kres posesji przy Wolskiej 42. Ale szczęśliwym zrządzeniem losu okupację przetrwała kamienica frontowa i oficyna. Budynki stały do lat 60-tych, wówczas uległy zmianom w scenografii i zostały wyburzone.