Czy jest ktoś, kto ma nad nami władzę? Oczywiście. A czy mamy ją nad kimś my?
Przez całe nasze życie ktoś ma nad nami władzę. Najbliżej nas są rodzice: wyznaczają nam zasady, karzą nas i nagradzają. Następnie robią to nauczyciele, później pracodawcy. No i oczywiście odległa wizja polityków: ustalają prawo i zasady jego egzekwowania. My też mamy władzę: nad sobą, wpływamy na osoby dookoła nas, niektórzy opiekują się dziećmi czy zwierzętami. Taka władza to odpowiedzialność, ale pozostaje władzą, a ta musi nas w jakiś sposób zmieniać. Pytanie tylko, czy na lepsze, czy gorsze? Czy każdego zmienia w inny sposób? Platon uważał, że tak, w dodatku z przerażającym skutkiem.
To straszna wizja: dostajemy jakąś „moc” – której pragniemy, ale jednocześnie nie mamy wpływu na to, jak zmienia naszą osobowość. Platon twierdził, że dobrym człowiekiem można być tylko wtedy, gdy nie ma żadnej władzy. Dostając ją, stajemy się gotowi zrobić wszystko, by ją utrzymać (kradzież, przemoc, nawet morderstwo). Mamy obsesję na jej punkcie, nawet samej jej wizji. Czy nie jest jednak tak, że każdy ma trochę inną tolerancję? Niektórzy mogą być bardziej podatni, inni – mniej. Dostając nowy obowiązek, czujemy się za niego odpowiedzialni, chcemy go wypełniać. To buduje w nas sumienność, rozwija nasze umiejętności i sprawia, że chcemy pracować nad sobą. Jednak czy to nie dzieje się tylko wtedy, gdy otrzymujemy bardzo ograniczoną władzę?
Jeśli dziecko zostaje dyżurnym i ma podlewać kwiatki w klasie, to stara się wypełniać swoje obowiązki. Jednak czy to samo dziecko, gdy ma sprawdzać obecność, nie będzie chciało wykorzystywać pozycji przeciwko innym uczniom? Czy dla dziecka nie jest to za duża odpowiedzialność? No właśnie…
Dorośli mogą mieć większą zdolność do uniesienia takiej odpowiedzialności. Jednak nie wszyscy taką samą. Są przecież gdzieś dobrzy szefowie. Należy również rozróżnić szkodzenie innym, aby uzyskać wyższe stanowisko, i dla samego szkodzenia, bo to samo w sobie daje nam władzę: panujemy przez chwilę nad jego emocjami. Możemy poczuć się „potężni”, bo ktoś przez nas został poniżony. Świadczyłoby to o poczuciu, że nasz wpływ na świat jest tak znikomy, że dużą różnicę zrobi w nim to, że ktoś będzie miał zły dzień. Do tego dążymy? Nasze poczucie bezradności jest tak ogromne, że uciekamy się do takich posunięć? W takim razie, czy to mało, czy dużo władzy nas psuje? Dużo władzy sprawia, że czujemy się zagrożeni, niepewni: każdy może czyhać na naszą pozycję lub nawet nasze życie; politycy są eskortowani przez ochronę, policję. Czy w takim razie ta, z pozoru, ogromna władza nie ogranicza nas najbardziej? „Zwykły” człowiek bez problemu wychodzi z domu, porusza się po mieście, ale ten z władzą boi się wykonywania tak prostych czynności. W takim razie ci, którzy decydują w znaczącym stopniu o naszym życiu, mogą mniej niż my? Są zniewoleni przez swój lęk: zagrożenie ze strony ludzi dookoła, tych, którymi oni rządzą. To kto kim rządzi? Kto wywiera większy wpływ na drugiego?
Myślę, że powinniśmy być świadomi, ile możemy i w jaki sposób wpływa to na nasz charakter, a także otoczenie. Jeśli jesteśmy w stanie prawidłowo to rozpoznać, to już mamy większą moc.
Od nas zależy, jak zechcemy tę władzę wykorzystać, pamiętając o pytaniu: Kto kim rządzi?