Jako radna, prezes stowarzyszenia mieszkańców i osoba pracująca w prywatnej firmie na co dzień jestem aktywna w tzw. I, II i III sektorze. Te różne perspektywy pozwalają mi na wyciąganie wniosków.
Część z nich przedstawiłam na kongresie Inicjatywy Mieszkańców Warszawy w dniu 5 grudnia 2015 r., co spotkało się z dużym zainteresowaniem. Przede wszystkim uważam, że urzędy mogłyby działać o wiele lepiej, gdyby wykorzystały kilka dobrych praktyk stosowanych w sektorze prywatnym.
– Myślenie projektowe. Często docierają do mnie skargi na przewlekłość procedur urzędowych, proste sprawy trwają miesiącami. Wyraźnie brakuje „opiekunów spraw” – osób odpowiedzialnych, które poprowadzą je od początku do końca. Urzędnik X nie widzi, czym zajmuje się urzędnik Y i nie interesuje się większym obrazem całości. Albo nie ma dostępu do odpowiedniej wiedzy. Wiedzy, która umożliwiłaby zrozumienie sensu jego pracy i wykonywanie jej dużo lepiej.
-Kompetentni menedżerowie. Członkowie zarządów dzielnic, naczelnicy, dyrektorzy, kierownicy jednostek i projektów powinni odbywać szkolenia i nabywać kompetencje w zarządzaniu. Błędne decyzje nie zawsze wynikają ze złej woli, a nabycie takich umiejętności pomogłoby ich unikać.
-Myślenie strategiczne (nieodzowne dla dobrego menedżera). To znajomość własnych zasobów (dziś od członków zarządu dzielnicy słyszę o „magmach”), zdolność do przewidywania ryzyka i szans oraz wykorzystywanie ich w realizacji wizji rozwoju.
-Zaufanie. Podstawą jest szacunek, dzielenie się z mieszkańcami wiedzą i wpływem. Prowadzenie negocjacji z pozycji siły czy ukrywanie prawdy są dobre tylko dla tych, którzy nie mają poczucia misji, nie traktują swojej roli poważnie. Dla tych, którzy mają świadomość, że są tu tylko na chwilę, bo na moment tylko przystanęła karuzela partyjnych stanowisk.