Lotne związki organiczne – takie jak benzen, toluen i ksyleny – u przeciętnego człowieka wywołują m.in. bóle i zawroty głowy, trudności z oddychaniem, a przy długotrwałym narażeniu białaczkę. Czy zarówno u przeciętnego, jak i wysokiego rangą urzędnika wywołują one totalną niemoc, nawet przy braku bezpośredniej z nimi styczności?
„(…) wykonywanie pomiarów dla II etapu tej inwestycji jest zdaniem MWIOŚ nieuzasadnione i może prowadzić do nadinterpretacji uzyskanych wyników” – tak odpowiada Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska na prośbę o kontynuację badań powietrza w rejonie ul. Skierniewickiej. Nie szkodzi, że mieszkańcy cały czas zgłaszają obecność groźnych chemicznych odorów. Nie szkodzi też, że w grudniu ub. roku decyzję o wyprowadzce ze swojej siedziby przy Skierniewickiej podjął Sąd Okręgowy w Warszawie (utrzymujące się, znaczące przekroczenia norm jakości powietrza zostały tu potwierdzone w półrocznym badaniu pomieszczeń, przeprowadzonym przez niezależną instytucję na zlecenie sądu). I nie szkodzi nawet fakt, że w okolicy prowadzone są inne inwestycje budowlane, które to potencjalnie mogą być źródłem obecnych skażeń. WIOŚ, który ma w swoich kompetencjach prowadzenie badań powietrza zewnętrznego, ostatnie takie badanie przeprowadził tu 4,5 miesiąca temu. Być może trudno się dziwić, skoro instytucja ta zakłada wykonywanie badań „dla II etapu inwestycji”, a nie dla ochrony życia i zdrowia okolicznych mieszkańców. Lepiej więcej nie badajcie, bo jeszcze coś odkryjecie – a dopóki coś jest nienazwane i nieokreślone, to przecież nie istnieje!
Problem – choć z dużą dozą prawdopodobieństwa dotyczy też wielu innych pofabrycznych terenów, które będą podlegać nowej zabudowie, zarówno w Warszawie, jak i w całej Polsce – zdaje się także być niewidoczny dla Ministra Środowiska. Minister wciąż bowiem nie wskazał instytucji, która powinna zająć się historycznie skażonymi wodami gruntowymi. Nie wystąpił też w roli arbitra, motywującego poszczególne urzędy do podjęcia właściwych działań skutecznie chroniących życie, zdrowie i komfort ludzi.
Walka mieszkańców rejonu ul. Skierniewickiej z odorami, które później okazały się być niebezpiecznymi skażeniami powietrza, trwa nadal. W międzyczasie sprawa trafiła m.in. do Ministra Środowiska (za pomocą interpelacji poselskich), do burmistrza Woli, Prezydent Miasta, Prokuratury, WIOŚ, RDOŚ, Sanepidu i wielu innych instytucji. Mimo to, problem nie został rozwiązany. Ba, nie ustalono nawet jego źródła, skali, ani instytucji władnej do tego, by się nim zająć! Mieszkańcy już od ponad 13 miesięcy słyszą tylko o tym, czego poszczególne urzędy nie mogą dla nich zrobić…