Linia autobusowa 105 ma zostać skrócona do ronda Daszyńskiego z powodu oddania drugiej linii metra. Dla mieszkańców Woli i Bemowa oznacza to dodatkową przymusową przesiadkę w drodze do centrum. Protestują. Czy pan się z nimi zgadza?
Jak najbardziej zgadzam się z mieszkańcami. Metro dotrze na Wolę dopiero w 2020 r. i wtedy można będzie pomyśleć o skróceniu czy nawet likwidacji linii autobusowej bez dotkliwości dla mieszkańców. Na razie jednak pasażerowie z Woli nie mogą tracić na budowie metra i mają prawo dojechać do centrum jak dotychczas jednym środkiem komunikacji. Fundowanie im dodatkowej przesiadki z przymusu oddaje styl działania ekipy Hanny Gronkiewicz-Waltz: w blasku jupiterów oddajemy kolejną linię metra, a po cichu skracamy trasy autobusów.
Odkąd autostrady połączyły Warszawę z Berlinem i Gdańskiem, Wola zbiera niemal cały ruch tranzytowy w tamtym kierunku. Jak pogodzić to z normalnym funkcjonowaniem dzielnicy, wcześniej i tak już zakorkowanej?
Układ komunikacyjny stanowi dziś główny problem Woli. Organizację ruchu na tranzytowej ul. Obozowej, która łączy Bemowo z centrum, Tramwaje Warszawskie ustalały bez konsultacji z mieszkańcami. Tymczasem jeden zakaz skrętu w lewo może zepchnąć ruch w boczne ulice i sprawia, że staje się on dokuczliwy dla mieszkańców. Obiecuję przywrócenie uczestnictwa mieszkańców w decyzjach, które dotyczą komfortu ich codziennego życia.
Jak zagospodarować teren Sarmaty?
Dziś w centrum Woli straszą 4 ha… ugoru. Pojawiały się plany stworzenia boisk, hotelu sportowego, dzielnicowego ośrodka, ale ich nie uchwalano. Utrzymanie sportowego charakteru przynajmniej części terenu Sarmaty przy równoczesnym wykorzystaniu jego ogromnego potencjału stanie się możliwe w formule partnerstwa publiczno-prywatnego.
Z kolei na Odolanach obiecywano wprowadzającym się do nowych budynków, że zamieszkają prawie w mieście ogrodzie. Jednak z deweloperskich obietnic niewiele pozostało?
Obietnice okazały się puste. Deweloper sprzedawał mieszkania z założeniem, że wokół powstanie park, dlatego ludzie tak chętnie je nabywali. Tereny zielone jednak nie powstały, ponieważ spadkobiercy dawnych właścicieli, okradzionych dekretem Bieruta, odzyskali grunty wokół nowych budynków. Na samo odkupienie od nich działek trzeba by wydać 16-20 mln zł, żeby stworzyć tam park za pieniądze podatnika, a to wydaje się irracjonalne wobec innych potrzeb społecznych, koniecznych do zaspokojenia z wolskiego budżetu.Lepiej inwestować w szkoły, w ich infrastrukturę, czego teraz się nie robi.
Co z Muranowem, który… ma już 60 lat i można powiedzieć, że odczuwa charakterystyczne dla tego wieku dolegliwości?
Muranowskie podwórka tworzą malowniczy i niepowtarzalny labirynt. Można je fajnie zagospodarować jako przestrzenie przyjazne dla mieszkańców. Mam na myśli zwłaszcza rejon Nowolipek i Dzielnej. Zwłaszcza dzierżawienie terenów podwórek przez wspólnotę mieszkańców to rozwiązanie, które sprawi, że również w klimacie zabudowy z lat 50., ponurym dopóty, dopóki pozostaje ona zaniedbana, stworzy się miejsce przyjazne. Niedawno wydana powieść Igora Ostachowicza stwarza nawet szansę, że pojawi się moda na Muranów.
Na Woli przeważa mieszana, często chaotyczna zabudowa, widać to zwłaszcza w rejonie ul. Grzybowskiej, gdzie apartamentowce i biurowce wyrosły pomiędzy starymi zdekapitalizowanymi kamienicami Walicowa. Ich mieszkańcy zaczepiają tych nowych, nagabując o datki, tak że często przejść się nie da. Jak sprawić, żeby normalnie koegzystowali?
Poza regularnymi patrolami policji i straży miejskiej, poważnie odnoszącymi się do wszystkich zgłoszeń, spore znaczenie ma uporządkowanie przestrzeni publicznej. Trzeba przeciwdziałać nielegalnemu grodzeniu terenu, usuwać budy, gdzie kiedyś handlowano, a dziś nikt poza przedstawicielami marginesu społecznego z nich nie korzysta.
Nie tylko bliskość centrum powinna motywować do działania, Wola – jedna ze starszych dzielnic Warszawy – to również wizytówka miasta.