Zarząd Dróg Miejskich uparł się, że nie pomoże mieszkańcom Muranowa przechodzącym przez niebezpiecznie skrzyżowanie ulic Smoczej i Nowolipki.
O tym, że skrzyżowanie tych ulic nie jest przyjazne pieszym, wie każdy, kto w godzinach szczytu próbował przez nie przejść. Pędzące ul. Smoczą samochody, wspierane przez auta, które próbują skręcić z ul. Nowolipki, powodują, że wiele osób najzwyczajniej w świecie boi się przejść przez ulicę. Złożyłem w tej sprawie już kilka interpelacji. Niestety, jak grochem o ścianę.
Urzędnicy zawzięcie twierdzą, że na skrzyżowaniu nie dochodzi do wypadków, więc ani światła, ani choćby wysepki, nie są tu potrzebne. Jedna z mieszkanek Muranowa powiedziała mi ostatnio, że ma wrażenie, iż urzędnicy potrzebują krwi. Ustawią wysepki dopiero wtedy, gdy stanie się tragedia. Tymczasem przecież każdy wie, że takim sytuacjom lepiej zapobiegać.
Dodatkowo dochodzą do mnie sygnały, że skrzyżowanie wcale nie jest tak bezkolizyjne, jakby mogło się to wydawać. Ponoć kilkakrotnie już doszło do potrącenia młodych ludzi, biegnących do pobliskiej szkoły. Wypadki nie były jednak groźne, więc nie wzywano policji. Każdy poszedł lub pojechał w swoją stronę.
Zarząd Dróg Miejskich zachowuje się jak słynne trzy małpy, zatykające sobie oczy, uszy i usta. Dopiero gdy stanie się tam poważny wypadek, urzędnicy podniosą głowy zza biurek i powiedzą: „a któż to mógł przypuszczać”. Oczywiście znajdą milion powodów, którymi będą usprawiedliwiali swój brak jakiejkolwiek reakcji, nie mówiąc już o zupełnym braku wyobraźni.
W związku z tak głupim uporem urzędników ZDM zwracam się do Państwa z ogromną prośbą. Jeśli będą Państwo świadkiem jakiegokolwiek zdarzenia na niebezpiecznym skrzyżowaniu, nie lekceważcie go. Dzwońcie na policję, by nikt nie mógł powiedzieć, że „tu nigdy nie dochodziło do wypadków”. Dzięki temu urzędnicy nie będą mieli wymówki na swoją indolencję. A ja obiecuję, że nadal będę walczył, by mieszkańcy Warszawy nie musieli bać się wejść na ulicę.
Michał Czaykowski,
radny Warszawy